Za mało zarabiasz? To idź po podwyżkę. Teraz!

Jeśli rozmyślasz właśnie czy zasługujesz na podwyżkę, to nie będę Cię dłużej trzymać w niepewności. To jest najlepszy moment, by się o nią postarać!

W skrócie: skoro o tym myślisz, to znak, że sam uznajesz siebie za godnego wyższego wynagrodzenia. Nie ma zatem lepszego czasu, by zapukać do drzwi szefa i wyłożyć kawę na ławę.

Być może zastanawiasz się teraz: ale jak to? Sam mam poprosić o podwyżkę?! Wybacz, znów odpowiem skrótowo: TAK. Ty i tylko Ty jesteś Panem swojego losu i odpowiadasz za siebie. Oznacza to także, że jeśli czegoś w życiu chcesz, to zazwyczaj warto o to poprosić. Może nie zawsze otrzymasz to, czego oczekujesz, ale przynajmniej będziesz wiedzieć na czym stoisz.

Przy okazji, nie wiem skąd narósł mit, że to pracodawca ma wyjść z inicjatywą podwyżki. Jasne, byłoby bardzo przyjemnie, gdyby dbał o takie aspekty na bieżąco, zwłaszcza gdy docenia to, co robisz i widzi Twój wkład w firmę. Jednak z jego punktu widzenia, skoro o nią nie prosisz, to sprawa jest jasna: zadowala Cię to, co masz!

I nie ma co go za to obwiniać, bo faktem jest, że płace to kluczowy aspekt w prowadzeniu jakiejkolwiek działalności. To nie jest wada pracodawcy, że chce, byś zarabiał jak najmniej (chociaż uczciwie), bo jesteś, w rozumieniu biznesu „kosztem”. Firma dąży do zysku, co oznacza, że przychody muszą być wyższe od kosztów.

Pracodawcy zależy zatem na pewnej równowadze, w której pracownicy zarabiają jak najmniej (wciąż tutaj podkreślam znacząco: „ale uczciwie”), a ich praca jest na tyle efektywna, by generować dobre przychody.

Wracając do clue. Nawet nie na palcach, a na jednym palcu jednej ręki jestem w stanie znaleźć pracodawcę, który sam zaproponował mi podwyżkę. Nie ma co oczekiwać w tej materii cudów. Twoje podejście najlepiej powinno obrazować powiedzenie „jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz”, więc przejdźmy teraz do nawlekania poszwy.

Dlaczego prosić o podwyżkę?

Właśnie się nad tym zastanowiłeś, prawda? To znaczy, że temat chodzi Ci po głowie. W swojej głowie uznałeś, że zasługujesz na wyższe wynagrodzenie. Może dlatego, że poświęcasz się dla firmy? Może dlatego, że zrobiłeś ostatnio fajny projekt? Może dlatego, że Jola i Andrzej dostali podwyżki? A może dlatego, że nie macie systemu premiowego w pracy, a uważasz, że zwyczajnie „należy Ci się”?

Każdy powód jest dobry, ale bez względu na to, jakie są przyczyny, ważne jest, że pomyślałeś o tym. Chcesz dla siebie jak najlepiej, a to już (dla Ciebie) ważny powód, by się postarać o wyższe wynagrodzenie. Dla dobra psychicznego i większego zadowolenia z pracy. Przy okazji, obserwując kolegów i koleżanki z pracy, zawsze mnie zastanawiało: czego się boją? Przecież solidnie wykonują obowiązki. Wiadomo, najtrudniejszy pierwszy krok, ale zastanów się: przecież nie masz nic do stracenia! Zasugeruj szefowi, że chcesz porozmawiać o czymś ważnym, a zobaczysz, że nie przejdzie obok Ciebie obojętnie.

Jeśli trochę się wahasz, czy powinieneś starać się o wyższą pensję, radzę Ci sprawdzić raporty na temat wynagrodzeń. Prowadzą je różne instytucje i duże portale z ofertami pracy. Jakkolwiek są one czasem przesadzone w jedną, czasem w drugą stronę, tak mniej więcej pokazują w jakich widełkach możesz się poruszać. Zawsze zobaczysz ile zarabiają inni w Twojej branży albo jak dużo Ci do nich brakuje.

Raport na temat wynagrodzeń sprawdzisz np. na Pracuj.pl

Kiedy prosić o podwyżkę?

Większość ekspertów doradza, by prosić o podwyżkę w spokojnym czasie. Nie zgodzę się z tym. To daje za duże pole do dyskusji i przepytek. A szukamy skutecznego sposobu, prawda? 🙂

OK, teraz bardziej serio. Nie ma momentu idealnego. Ale osobiście polecam wciąż podejście niestandardowe. Gdy widzisz, że Twój szef jest strasznie zajęty, to uderzaj właśnie wtedy. Będziesz mieć sprawę szybko z głowy, bo szef wróci do swoich obowiązków, odsyłając „pensjowego petenta”. Rach, ciach i gotowe.

Jak prosić o podwyżkę?

To teraz jeszcze kilka podpowiedzi, co zrobić, żeby to rzeczywiście było „rach, ciach”.

Na rozmowę o podwyżce dobrze się przygotuj. Prześledź to, co robiłeś przez ostatni czas. Skup się na następujących kwestiach:

  • w jaki sposób firma zyskała na tym, że wykonywałeś dla niej pracę np. „w ostatnim miesiącu pozyskałem 20 nowych klientów”
  • czy masz jakieś wybitne osiągnięcia np. „sprzedałem produkt klientowi z górnej półki” (oczywiście, jeśli nie masz systemu premiowego, który coś takiego by uwzględnił)
  • jak się rozwinąłeś: czy ukończyłeś jakiś kurs, czy właśnie odkryłeś w sobie, że dobrze Ci idzie w czymś o czym nie miałeś pojęcia i firma może to wykorzystać
  • wydrukuj też raport na temat wynagrodzeń, o którym wspomniałem wcześniej i zabierz go ze sobą, by pokazać, że zarabiasz mniej niż X% osób na Twoim stanowisku.

Tak poza tym, przygotuj się na negocjacje! Pomyśl nad opcjami minimum, maksimum i optimum (opcja optimum to taka, którą chcesz uzyskać). Zacznij od wysokiej kwoty i negocjuj tak, by to optimum osiągnąć. Jak dla mnie, najlepiej sprawdza się, jeśli opcja optimum to Twoja obecna pensja +10%.

Przy okazji pomyśl o tym, do czego szef może się „przyczepić”. Przygotuj sobie w głowie odpowiedź na każdą z tych kwestii i spróbuj ją trochę zbagatelizować (lub w kontekście tej rozmowy uznać, że to nie ma znaczenia, bo nie jest np. związane z tym, o czym mówiłeś).

Jeśli szef będzie nieugięty, spróbuj powalczyć o coś innego. Może jakieś benefity w pracy? Albo dodatkowe dni wolnego? Opcji jest sporo. Generalnie, walcz i proś bezpośrednio, a uzyskasz chociaż część tego, na czym Ci zależy.

PS Dla zdrowia i „sportu” powtarzaj prośbę o podwyżkę regularnie np. co rok i o podobną wartość np. wspomniane 10%.

Źródło zdjęcia w okładce artykułu: http://pexels.com

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *