Twój wizerunek w sieci, czyli oswajamy LinkedINa

Jak Cię widzą, tak Cię piszą. To sędziwe już powiedzenie można z łatwością przełożyć na grunt bardzo współczesnego trendu – personal brandingu. Dlatego tak ważne jest, byś już teraz zadbał o spójny obraz swojej osoby.

Poniższy artykuł dotyczy w podobnym aspekcie GoldenLine’a, a także innych portali, na których możesz mieć swój profesjonalny profil. Skupiłem się na LinkedInie, bo jest to największy portal tego typu, bardzo chętnie odwiedzany przez rekruterów.

Jak poznać, że ktoś właśnie szuka pracy? Najprościej po LinkedInie. Nagle, mimo braku aktywności na tym portalu, wypełniasz swoimi danymi i projektami całą przestrzeń, a to najprostszy znak, że jesteś albo gotowy do zmian albo straciłeś właśnie pracę. To oczywisty błąd, bo podobnie jak i całą karierą, powinieneś zarządzać LinkedInem na bieżąco.

Profil zawsze aktualny

Ja popełniłem ten błąd. Całkiem niedawno sprawdziłem swoje konto na LinkedIn. Muszę przyznać, że zostawiłem je bez zmian na kilka miesięcy (też nie miałem podstaw, by specjalnie zaglądać czy coś się zmieniło, skoro mam stałą pracę).

Coś mnie jednak tchnęło, by zobaczyć jak wyglądają poszczególne sekcje. Przescrollowałem stronę i… trafiłem na swoim profilu na dwa szare prostokąty:

W miejscu, gdzie wcześniej wstawiłem linki z projektami, którymi się zajmowałem, nagle pojawiły się zaślepki. Okazało się, że jeden odnośnik jest już nieaktywny, drugi w ogóle zniknął z sieci. W moim profilu „dumnie” za to prężyły się dwa szare prostokąty 🙁

Wiesz, gdy widzisz takie dwa puste miejsca, to jest jak z samochodem, w którym wypaliły się żarówki w reflektorach. Wygląda głupio, a do tego nie jest bezpieczne, prawda?

No nic, pomyślałem. Lepiej dostrzec to późno niż wcale. Trzeba wstawić coś nowego. Na szczęście, zamiast linków (które w moim przypadku wygasły, a nie miałem nad nimi kontroli, bo były na serwerach różnych firm), możemy w te miejsca powstawiać obrazki związane z projektami. Gdy to zrobiłem, całość znowu nabrała „kolorów” i wyglądała bardzo przekonująco.

To tylko uczuliło mnie na fakt, że warto częściej sprawdzać LinkedIna, bo nigdy nie wiem czy mój profil wygląda dokładnie tak, jak tego oczekiwałem (to dotyczy też sytuacji, gdy serwis zmienia layout, a umknie nam ta informacja).

Rekruterzy sprawdzają nas dzisiaj na różne możliwe sposoby, więc także śledzą naszą aktywność w portalach społecznościowych. Tu, jak w wielu sytuacjach życiowych, niezwykle ważne jest pierwsze wrażenie.

Profil kompletny w 100%

Jeśli masz już konto na LinkedInie, to zakładam, że podczas pierwszego logowania, przeszedłeś przez proces uzupełniania poszczególnych sekcji. A jeśli po przeczytaniu tego artykułu je dopiero założysz, to też kilka pól od razu wypełnisz.

Niemniej, by to wszystko miało sens, powinieneś wypełnić WSZYSTKIE możliwe pola jak najdokładniej (czyli, uzupełnić swój profil na 100%).  LinkedIn podpowiada Ci, które sekcje jeszcze nie są zagospodarowane w odpowiedni sposób, więc wystarczy zająć się nimi jedna po drugiej.

Dlaczego to jest ważne? Im więcej danych o Tobie, tym prościej odnaleźć Cię na LinkedInie (lub w Google) przez osoby, które szukają pracownika takiego jak Ty.

Konkretne treści w Twoim profilu

W kontekście pierwszego wrażenia istotne jest coś, co nazywam „wejściem smoka”. To zwłaszcza ważne dziś, gdy strony internetowe czy profile osób „skanujemy” wzrokiem przez ułamki sekund.

Pamiętasz punkt 7 z listy błędów w CV? Podałem tam kilka przykładów na tzw. one-linera, czyli jedno zdanie/slogan, które w prosty i klarowny sposób opisuje Ciebie i Twoje umiejętności. Gdy będziesz dbać o to, by taki one-liner na LinkedInie był aktualny i atrakcyjny, łatwiej dasz się odnaleźć rekruterowi.

Wpisz coś krótkiego np.

Albo dłuższego…

Albo coś jeszcze bardziej wyczerpującego…

Unikaj za to wpisywania tutaj jakichś mott czy innych nic nie mówiących frazesów:

W ten sposób w ogóle nikt Cię nie znajdzie. Dobrze jest zadbać, by w miejscu na slogan tekst był bardziej opisowy, przedstawiający w czym jesteś profesjonalistą, zamiast zwykłego wpisu, który pokazuje na jakim stanowisku i w jakiej firmie pracujesz teraz. Z punktu widzenia szukającego, to drugie nie ułatwia sprawy.

Zastanów się, skoro rekruter dopiero Cię szuka i nie wie gdzie pracujesz, to wpisze np. „marketing specialist”. Jeśli wykonujesz w tym momencie obowiązki specjalisty ds. marketingu, ale jako slogan masz np. „Brand Manager w firmie XYZ”, to nie pojawisz się w wynikach wyszukiwania.

Project Manager > Head of Projects at Company XYZ

Musisz podejść do tego jak do pozycjonowania stron. Jeśli nigdy tego nie robiłeś, powinieneś tylko wiedzieć, że im bardziej ogólne słowa kluczowe, tym prościej jest Cię skategoryzować przez stronę (tzn. zaliczyć Cię do jakiejś grupy np. Project Managerów), i w konsekwencji, znaleźć.

Networking i budowanie pozytywnej aury

Idea stojąca za LinkedInem to nie tylko możliwość łatwego dotarcia do pracodawców czy rekruterów. To przede wszystkim szansa na zbudowanie swojej sieci kontaktów. Możemy je zaimportować z innych sieci społecznościowych czy za pośrednictwem maila (system automatycznie sprawdzi czy Twoi znajomi mają już tam konto i zaproponuje ich dodanie) albo wyszukać samodzielnie.

W pierwszej kolejności wyślij zaproszenia do rekruterów (chętnie rozszerzają oni swoje sieci kontaktów, a Ty zwiększasz dostępność do siebie), a także do kolegów ze szkoły, studiów i firm, w których pracowałeś. Połącz się także z innymi osobami, które działają w Twojej lub pokrewnej branży. Wymiana myśli, spostrzeżeń i opinii to mega istotna sprawa na LinkedInie. Tutaj, podobnie jak w innych sieciach społecznościowych, możesz tworzyć własne wpisy, a więc dzielić się wiedzą i budować autorytet wokół własnej osoby.

Sprzyja temu, rzecz jasna, zawodowy charakter całej platformy. Próżno szukać tu głupich memów czy śmiesznych filmików. Dominują za to tematy bliskie każdemu z nas: kariera, rozwój i pasje. Jeśli będziesz bardzo aktywny, zyskasz odpowiedni feedback. Im więcej ludzi będzie Cię śledzić, lubić i komentować Twoje posty, tym dla większej rzeszy postronnych osób, będziesz uchodzić za eksperta w swojej dziedzinie.

Zadbaj również o tzw. dowód społeczny. Poproś o rekomendacje swoich byłych szefów i kolegów. Każdy Twój znajomy w serwisie może także w łatwy sposób potwierdzić, że posiadasz różne umiejętności. Pod Twoim profilem znajduje się lista zdolności – gdy ktoś kliknie przy jednej z nich ikonkę plusa, uzna Cię za osobę, która posiada taką umiejętność.

Dobre zdjęcie, prosty link i spójność profilu

Na koniec „kosmetyczne” zmiany. Kosmetyczne, ale nie mniej ważne. W punkcie 6 poradnika o najczęstszych błędach w życiorysach wspominałem jak wykonać prawidłowe zdjęcie do CV. LinkedIn to rzecz jasna idealne miejsce, by pokazać swoje profesjonalne oblicze. A jeśli pytasz mnie czy mieć takie samo zdjęcie, zarówno w dokumencie, jak i na stronie, odpowiadam: tak! To buduje spójność i pokazuje, że rekruter dobrze trafił.

W przypadku LinkedIna warto też porządnie wykorzystać pole podsumowania. Jest na to przewidziana specjalnie przygotowana sekcja w Twoim profilu. Warto tu w krótkich (można rzec, żołnierskich zdaniach), przedstawić swoje motywacje w pracy, osiągnięcia i zestaw umiejętności. Ma to być mocne, chwytliwe i w punkt prezentujące Twoją profesjonalną domenę. Bez zbędnych dodatków i opisywania wszystkiego szczegółowo (od tego są poszczególne sekcje np. historia zatrudnienia).

Jeśli chcesz wyglądać profesjonalnie, zmień także adres URL swojego profilu. Taki skrócony adres (www.linkedin.com/in/imienazwisko), możesz wstawić do swojego profilu na Facebooku, w stopkę maila czy do CV, by łatwiej było rekruterom podejrzeć historię tego, co w życiu robiłeś i co Cię motywuje.

Pozostaje jeszcze ostatnia kwestia: profil po angielsku czy po polsku?

Krótka odpowiedź: to zależy 🙂

To zależy, gdzie chcesz pracować. Na pewno nazwy stanowisk po angielsku prościej przyciągną rekruterów, poszukujących pracowników (generalnie są to bowiem nazwy ogólnie przyjęte i coraz powszechniej stosowane, a na dodatek polskie tłumaczenia często są niedokładne). Z drugiej strony, jeśli np. nie znasz angielskiego, dziwnym byłoby, gdybyś opracował swój profil w tym języku, prawda? 🙂

Źródło zdjęcia w okładce artykułu: http://pexels.com

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *